Recenzja: "Inwazja" ("Evil Aliens")
Dziś obchodzimy ważną rocznicę. Dokładnie 60 lat temu - 24 czerwca 1947 zanotowano pierwsze spotkanie z UFO. Od tej pory, jeżeli wiezyć mediom, corocznie corocznie odwiedzają nas masy kosmitów, Przylatują, bawią się w berka z myśliwcami, porywają parę osób, na odchodne wypalają jakiemuś rolnikowi szlaczki w zbożu i odlatują. Nikt nie wie czemu to robią i dlaczego wybrali sobie na cel akurat naszą planetę. Różni „eksperci” twierdzą wprawdzie, że obcy chcą nawiązać z nami kontakt , prowadzą na nas tajne eksperymenty albo chcą nas podbić. Tak naprawdę żadne z tych wyjasnień nie trzyma sie kupy, bo wybryki ufoków po prostu nie mają sensu. Gdyby chcieli nawiązać z nami kontakt już dawno by to zrobili, gdyby na nas eksperymentowali nie rzucaliby się tak w oczy, a gdyby chcieli nas podbić zajęłoby im to jakieś 15 minut.
Angielski film „Inwazja” głosi, wyznawaną również przeze mnie teorię, że obcy to, po prostu, banda wrednych dupków przylatujących na Ziemię specjalnie żeby znęcać się nad ludźmi, okaleczać bydło i zapładniać miejscowe kobiety. Innymi słowy, taka gorsza wersja amerykańskich turystów.
Sam film zaczyna się standardowo, gdzieś na odludziu parka uprawia horyzontalną gimnastykę artystyczną, nagle pojawia się ufo i porywa ich na pokład. Facet kończy z sondą wielkości wiertła górniczego w tyłku, a dziewczyna po jakimś czasie wraca do domu, poturbowana i w ciąży. Ponieważ rzecz dzieje się na wsi, nikt nie zwraca na to większej uwagi.
Wieści o porwaniu docierają w końcu do cywilizowanego świata i producent telewizyjnego programu o ufo (coś w stylu bardziej gównianej „Strefy 11”) postanawia wysłać na miejsce porwania ekipę w celu nakrecenia reportażu. W jej skład wchodzą: prezenterka, jej kamerzysta/kochaś i dźwiękowiec. Ponieważ żaden program „oparty na faktach” nie może obyć się bez rekonstrukcji wydarzeń, do ekipy dołącza dwoje „aktorów” - gwiazdka porno i homo-niewiadomo. W celu dodania reportażowi wiarygodności do ekipy dokooptowany zostaje internetowy „ekspert” od kosmitów.
Miejsce porwania znajduje się oczywiście na całkowitym zadupiu-maleńkiej wysepce przez większą cześć czasu odciętej od stałego lądu przypływami. Oprócz porwanej dziewczyny (obecnie w zaawansowanej ciąży) mieszka tam tylko jej trzech braci wyglądających jak angielska wersja morderczych wieśniaków z „Teksańskiej masakry piłą łańcuchową.”. Kolesie żrą krowie mózgi, dla rozrywki przybijają wrony do krzyży i podglądają prezenterze i kamerzystę w czasie stosunk,u męcząc przy tym węże (podczas tej sceny poważnie rozważałem wydłubanie sobie oczu widelcem).
Oczywiście szybko okazuje się że obcy nie tylko naprawdę odwiedzili wyspę, ale postanawiają wpaść z kolejną wizytą.. Pierwsza konfrontacja pomiędzy obcymi a miejscowymi burakami kończy się, o dziwo, zwycięstwem buraków.. Jedyny ocalały kosmita zostaje przez braci przybity do krzyża (ci goście sa naprawde dziwni) i wyglada na to ze zagrozenie minęło Żałowałem że film nie pociągnął tego wątku dłużej, to byłoby jak skrzyżowanie „Predatora” z „Deliverance”.
Radość ze zwycięstwa trwa jednak krótko, okazuje się, pokonani przez braci intruzi byli tylko zwiadowcami. Na wyspie ląduje statek matka, porwana dziewczyna przepoczwarza się w kosmitkę, ocalały obcy uwalnia się z krzyża, a homo-niewiadomo kończy nabity na pal. W takiej sytuacji,ocaleli z pierwszego ataku nie maja wyboru musza podjąć walkę z kosmitami przy użyciu wszystkiego co maja pod ręką . Zanim film dobiegnie końca zobaczymy: odrywane kończyny, dekapitacje, kreatywne użycie narzędzi rolniczych i seks z kosmitami (kolejna scena przy której poważnie rozważałem użycie widelca).
„Inwazja” przypomina angielską wersję filmów Tromy i zawiera wszystkie składniki z których znane są produkcje tej wytwórni: hektolitry krwi, urwane kończyny, seks i masę obrzydliwych momentów. Sporo też znanego z ich filmów humoru niskich lotów. Inne dobre skojarzenie to filmy Petera Jacksona jak np. „Martwica mózgu” lub "Bad taste". Cały film pełen jest nawiązań do horrorów i filmów science fiction, co po pewnym czasie robi się trochę irytujące , ale to już chyba kwestia gustu. Scenariusz sprawia wrażenie nieco nieuporządkowanego jakby był pisany na zasadzie „co fajnego zrobimy w tej scenie”, ale akcja toczy się wartko i bez dłużyzn. Jeżeli macie ochotę obejrzeć coś naprawdę paskudnego i niesmacznego „Inwazja” stanowi całkiem niezły wybór.
Angielski film „Inwazja” głosi, wyznawaną również przeze mnie teorię, że obcy to, po prostu, banda wrednych dupków przylatujących na Ziemię specjalnie żeby znęcać się nad ludźmi, okaleczać bydło i zapładniać miejscowe kobiety. Innymi słowy, taka gorsza wersja amerykańskich turystów.
Sam film zaczyna się standardowo, gdzieś na odludziu parka uprawia horyzontalną gimnastykę artystyczną, nagle pojawia się ufo i porywa ich na pokład. Facet kończy z sondą wielkości wiertła górniczego w tyłku, a dziewczyna po jakimś czasie wraca do domu, poturbowana i w ciąży. Ponieważ rzecz dzieje się na wsi, nikt nie zwraca na to większej uwagi.
Wieści o porwaniu docierają w końcu do cywilizowanego świata i producent telewizyjnego programu o ufo (coś w stylu bardziej gównianej „Strefy 11”) postanawia wysłać na miejsce porwania ekipę w celu nakrecenia reportażu. W jej skład wchodzą: prezenterka, jej kamerzysta/kochaś i dźwiękowiec. Ponieważ żaden program „oparty na faktach” nie może obyć się bez rekonstrukcji wydarzeń, do ekipy dołącza dwoje „aktorów” - gwiazdka porno i homo-niewiadomo. W celu dodania reportażowi wiarygodności do ekipy dokooptowany zostaje internetowy „ekspert” od kosmitów.
Miejsce porwania znajduje się oczywiście na całkowitym zadupiu-maleńkiej wysepce przez większą cześć czasu odciętej od stałego lądu przypływami. Oprócz porwanej dziewczyny (obecnie w zaawansowanej ciąży) mieszka tam tylko jej trzech braci wyglądających jak angielska wersja morderczych wieśniaków z „Teksańskiej masakry piłą łańcuchową.”. Kolesie żrą krowie mózgi, dla rozrywki przybijają wrony do krzyży i podglądają prezenterze i kamerzystę w czasie stosunk,u męcząc przy tym węże (podczas tej sceny poważnie rozważałem wydłubanie sobie oczu widelcem).
Oczywiście szybko okazuje się że obcy nie tylko naprawdę odwiedzili wyspę, ale postanawiają wpaść z kolejną wizytą.. Pierwsza konfrontacja pomiędzy obcymi a miejscowymi burakami kończy się, o dziwo, zwycięstwem buraków.. Jedyny ocalały kosmita zostaje przez braci przybity do krzyża (ci goście sa naprawde dziwni) i wyglada na to ze zagrozenie minęło Żałowałem że film nie pociągnął tego wątku dłużej, to byłoby jak skrzyżowanie „Predatora” z „Deliverance”.
Radość ze zwycięstwa trwa jednak krótko, okazuje się, pokonani przez braci intruzi byli tylko zwiadowcami. Na wyspie ląduje statek matka, porwana dziewczyna przepoczwarza się w kosmitkę, ocalały obcy uwalnia się z krzyża, a homo-niewiadomo kończy nabity na pal. W takiej sytuacji,ocaleli z pierwszego ataku nie maja wyboru musza podjąć walkę z kosmitami przy użyciu wszystkiego co maja pod ręką . Zanim film dobiegnie końca zobaczymy: odrywane kończyny, dekapitacje, kreatywne użycie narzędzi rolniczych i seks z kosmitami (kolejna scena przy której poważnie rozważałem użycie widelca).
„Inwazja” przypomina angielską wersję filmów Tromy i zawiera wszystkie składniki z których znane są produkcje tej wytwórni: hektolitry krwi, urwane kończyny, seks i masę obrzydliwych momentów. Sporo też znanego z ich filmów humoru niskich lotów. Inne dobre skojarzenie to filmy Petera Jacksona jak np. „Martwica mózgu” lub "Bad taste". Cały film pełen jest nawiązań do horrorów i filmów science fiction, co po pewnym czasie robi się trochę irytujące , ale to już chyba kwestia gustu. Scenariusz sprawia wrażenie nieco nieuporządkowanego jakby był pisany na zasadzie „co fajnego zrobimy w tej scenie”, ale akcja toczy się wartko i bez dłużyzn. Jeżeli macie ochotę obejrzeć coś naprawdę paskudnego i niesmacznego „Inwazja” stanowi całkiem niezły wybór.
NAJLEPSZE MOMENTY
- Sonda analna.
- Odwrotna wersja cesarskiego cięcia.
- Kierownictwo „ZONA MUTANTE” nie odpowiada za urazy psychiczne poniesione przez oglądających podczas sceny z wieśniakami podglądającymi prezenterkę i kamerzystę.
- Wieśniacy kontra Kosmici- wynik 2:1 dla Wieśniaków.
- Piła łańcuchowa-fu.
- Nabicie na pal .
- Seks z komitką (widelec, gdzie ten widelec?).
- Spalinowa kosa-fu.
- Kombajn „Bizon” w akcji (dla samej tej sceny warto obejrzeć ten film).