Recenzje w 2 minuty: Doctor of Doom aka Las Luchadoras contra el médico asesino


Podczas oglądania „Doctor of Doom”, przyszła mi na myśl smutna refleksja – nasze kino komercyjne nigdy nie dorówna meksykańskiemu. W ciągu, zaledwie 77 minut filmu, mamy: szalonego naukowca przeszczepiającego ludziom mózgi, człowieka goryla w stroju z Kevlaru, kilkanaście scen walk zapaśniczych i oparzenia kwasem. A u nas, co? Tylko ekranizacje lektur i komedie romantyczne kręcą.
Filmowcy próbowali też, wpleść do filmu wątek kryminalny. Tytułowy szalony naukowiec, jest zamaskowany i nikt nie wie, kim jest naprawdę. Szkoda tylko, że w całym filmie, jest tylko dwóch podejrzanych, z których jeden ginie w jego połowie.
„Doctor of Doom” można uznać za film protofeministyczny. Główna bohaterka, jest najbardziej inteligentną osobą, w całym filmie i potrafi skopać tyłek każdemu, kto myśli inaczej. Zresztą połowa filmu, to sceny, w których kobiety walczą ze sobą albo rzucają facetami jak workami kartofli. Jeżeli lubcie takie rzeczy, albo po prostu, macie ochotę na trochę meksykańskiego szaleństwa, zróbcie sobie nachos, strzelcie ze dwa shoty tequili i obejrzyjcie ten film.
Najlepsze momenty:
- Potrzebujemy inteligentnych kobiet
- GOMAR
- Sceny walk zapaśniczych
- Najgorsza policja świata
- Ściana z kolcami? To chyba pułapka.
- Kwas w twarz – fu
- Szybko, ucieknijmy w jedyne miejsce gdzie na pewno będziemy otoczeni
* Co oznacza, że stopniowo zmienia się w małpę. Oczywiście.
** Gloria Venus to zbyt fajne imię, żeby nie pisać go w całości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz