poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Recenzje w 2 minuty: Redukcja

Grupa pracowników koncernu zbrojeniowego Palisade, wybiera się na wyjazd integracyjny na Węgry. Już od samego początku prześladuje ich pech: przewalone drzewo tarasuje drogę, kierowca autokaru odmawia jazdy przez las (zupełnie jakby bał się przebywać w okolicy, hmmm), a zamiast obiecanego, luksusowego pensjonatu, zastają obskurną ruderę. Nieudane szkolenie, nie jest jednak najgorszą rzeczą, która im grozi. Okoliczne lasy mają mieszkańców, mieszkańców, którzy naprawdę nie lubią firmy Palisade i jej pracowników.

Brytyjski komediowy horror Redukcja jest, według mnie, filmem cokolwiek nierównym. Nie chodzi o to, że jest kiepski, po prostu jego dwie części nie do końca do siebie pasują. Pierwsza połowa; to całkiem niezła, biurowa komedia, wyśmiewająca korporacyjne stereotypy i imprezy integracyjne. Druga połowa, kiedy krew zaczyna lać się na poważnie, to porządny Horror na Łonie Przyrody. Poza jedną, przezabawną sceną, w której dowiadujemy się jak nie uwalniać kogoś z wnyków na niedźwiedzie, przemoc w tym filmie traktowana jest na serio.

Z drugiej strony, mimo iż połówki filmu nie są do końca dopasowane, obydwie są całkiem dobre. Może więc, zamiast narzekać, powinniśmy potraktować „Redukcję” jak porcję całkiem dobrych lodów czekoladowo waniliowych. Wprawdzie czekolada i wanilia nie mieszają się, ale każda z nich jest, sama w sobie, smaczna. Poza tym, żaden film, w którym półnaga prostytutka zabija kogoś z karabinu maszynowego, nie może być zły.

Najlepsze momenty:

  • Pierwsze morderstwo przed czołówką. Niezły początek.
  • Dlatego właśnie nigdy nie jem domowej roboty przetworów mięsnych.
  • Scena z pułapką na niedźwiedzie.
  • Miotacz ognia.
  • Wycinanki.
  • Wyrzutnia rakiet.
  • Prostytutka + karabin maszynowy = superzajebioza.

Brak komentarzy: