Recenzja: "Krwawa uczta" ("Feast")
Uwielbiam tanie knajpy, może inni wolą modne kluby gdzie można dostać drinka innego niż wódka z sokiem i potańczyć. Jednak ja jestem zwolennikiem prostych przyjemności. Dajcie mi: tani browar, frytki i siekierę w powietrzu, a będę w niebie. Żaden, nawet najlepszy, klub nie zapewni tak osobistej obsługi jak barman alkoholik, który zawsze wie jakie zamawiasz piwo (jest tylko jeden rodzaj w lokalu). Oczywiście istnieje ryzyko zatrucia pokarmowego spowodowanego niedomytą szklanką, zakrztuszenia się frytką lub zatrucia nikotyną z dymu papierosowego. W najgorszym wypadku knajpę mogą zaatakować wściekłe potwory.
Witamy w knajpie na pustynnym zadupiu. Typowy wieczór w tygodniu, paru miejscowych i przejezdnych niszczy sobie wątroby, a obsługa umiera z nudów. Nagle do środka wpada zakrwawiony facet ze strzelbą w jednym ręku i głową potwora w drugim. Szybciej niż moglibyście powiedzieć „najgorszy wieczór w życiu”, banda potworów otacza knajpę i próbuje dostać się do środka. Krew bryzga na wszystkie strony, kończyny i inne części ciała fruwają w powietrzu, ci którzy przeżyli pierwszy atak będą musieli się mocno postarać żeby dotrwać do świtu.
Dawno już tak dobrze nie bawiłem się przy filmie. W chwili gdy do baru wpada Bohater, akcja rozkręca się na maksa i nie zatrzymuje się aż do napisów końcowych. Twórcy filmu stworzyli świadomie sztampowy scenariusz, a każdemu z bohaterów nadali krótki, opisowy pseudonim (Bohater, Bohaterka, Barman, Gość od piwa etc.) i opis szans na przeżycie. Oczywiście trup ściele się naprawdę gęsto i -zgodnie z najważniejszą zasadą dobrego horroru- każdy może zginąć w każdej chwili. W filmie nie brak też czarnego humoru i złego smaku rodem wprost z „Martwicy mózgu”, co szczególnie widoczne jest w przypadku „Gościa od piwa”. Plusem filmu jest też wygląd potworów, są: wielkie, paskudne, i odziane w rozkładające się skóry. Gdyby istniały naprawdę, waliłyby pewnie jak wysypisko Łubna.
„Krwawa uczta” jest jak piątkowy wieczór w taniej knajpie. Wprawdzie do picia jest tylko piwo, a towarzystwo znasz od wieków, ale browar płynie szybko i wszyscy świetnie się bawią. Jeżeli nie boicie się krwi i macie chore poczucie humoru ten film jest dla was.
Najlepsze momenty:
- Hej to Jason Mewes i gra samego siebie.
- Fakty o Barmanie: postrzelony 4 razy, dźgnięty nożem 6 razy, 1 raz ugryziony przez wiewiórkę.
- Wymioty-fu.
- Gość od piwa ma najgorszy dzień w życiu.
- Potworny seks.
- Kastracja maczetą.
- Ludzki taran.
- Pułapka na niedźwiedzie-fu.