czwartek, 17 kwietnia 2008

Recenzja: "Dünyayi kurtaran adam" vel "Tureckie Gwiezdne Wojny"

Nic, co mógłbym napisać, nie odda lepiej ducha tureckiego filmu Dünyayi kurtaran adam”, niż jego pierwsza scena. Piloci, w kaskach od motorowerów, lecą w kosmosie, na tle zdjęć gwiazdy śmierci z „Gwiezdnych wojen”, nagle w tle rozbrzmiewa ..... temat muzyczny z „Indiany Jonesa”. To właśnie „Dünyayi kurtaran adam” w pigułce – pomieszanie: losowo dobranych elementów zachodnich filmów, taniego science fiction i sporej dozy szoku kulturowego.

W przyszłości ludzkość rusza ku gwiazdom* i buduje wokół Ziemi niezniszczalną barierę**. Jednak zło czuwa i Lord Kubeł Na Głowie postanawia podbić Ziemię. Podczas jednego z jego ataków***, dwaj piloci zostają zmuszeni do awaryjnego lądowania na pustynnej planecie. Okazuje się że Planetą włada Lord Kubeł Na Głowie. Jego żołnierze porywają, pokojowo nastawionych, mieszkańców i zmuszają ich do okrutnych walk na śmierć i życie.
Piloci, jak przystało na prawych mężów wiernych Allachowi, postanawiają pomóc mieszkańcom planety. Duży udział w tej decyzji mają też wdzięki Tureckiej Maryli Rodowicz. Oczywiście zaraz potem, siły zła - Zombie z Paper Mache i Gumowy Wilkołak, masakrują wszystkich tubylców, oprócz Tureckiej Maryli Rodowicz i jej braciszka. Piloci trenują sztuki walki, waląc pięściami w kamienie i wyruszają do walki. Na ich drodze staną: Roboty z Aluminium, Zombie z Paper Mache, Wilkołaki z Dywaników Łazienkowych i Zabójczy Oddział Ochotniczej Straży Pożarnej. Kluczem do zwycięstwa okaże się: Magiczny Miecz ze Sklejki® i oczywiście wiara w Allacha.

Dünyayi kurtaran adam” ciężko porównać do czegokolwiek, ale jeżeli musiałbym spróbować, powiedziałbym, że przypomina halucynacje po wypiciu litra syropu na kaszel i całodobowym maratonie filmów science fiction. Zaczyna się od psychodelicznej historii science fiction, potem przechodzi w klimaty kung-fu, a na ostatniej prostej zmienia się w przypowieść. Okazuje się, że Magiczny Miecz ze Sklejki® został wyprodukowany przez chrześcijan, pod wodzą Jezusa, którzy potem zjednoczyli się z muzułmanami. Lord Kubeł Na Głowie, okazuje się być nieśmiertelnym wyznawcą new age. Czy też macie wrażenie, że nie było scenariusza i wymyślali wszystko na bieżąco?

Oczywiście można zrzucić winę za to na, odmienną od europejskiej, technikę narracyjną. Widać to choćby po kilku, naprawdę brutalnych scenach (m.in. zabójstwie dziecka).Żaden zachodni filmowiec nie umieściłby takiej sceny w lekkim, przygodowym filmie science fiction. Podobny kontrast stanowią: efekty specjalne na poziomie „Przygód Pana Kleksa” i sceny bitew kosmicznych, bezczelnie zerżnięte z „Gwiezdnych wojen”. Brak jednak w tym wszystkim jakiejkolwiek oznaki, że ktokolwiek z ekipy nie traktował filmu inaczej niż z całkowitą powagą. Właśnie ta powaga przydaje „Dünyayi kurtaran adam” uroku, będącego jego główna zaletą.

Najlepsze momenty

  • Początkowa narracja.
  • Ok. Tylko wykopię się ze zgliszczy i możemy iść.
  • Tureckie-fu.
  • Gwizd wabiący kobiety?
  • Nie łap go za głowę, zrobisz mu krzywdę.
  • Roboty z Aluminium.
  • Zombie z Paper Mache.
  • Wilkołaki z Dywaników Łazienkowych
  • Mózg w pudełku
  • Magiczny Miecz ze Sklejki®

*W statkach kosmicznych zupełnym przypadkiem wyglądających jak te z „Gwiezdnych wojen”.
**Zupełnym przypadkiem wyglądającą jak gwiazda śmierci.

***Zupełnym przypadkiem wyglądającego jak atak na gwiazdę śmierci.

Brak komentarzy: