czwartek, 31 lipca 2008

Popaprany świat: Potwór na plaży (nie, to nie o twojej starej)

Mimo, że wakacje osiągnęły półmetek, sezon ogórkowy trwa nadal. Na wybrzeżu USA, fale wyrzuciły na brzeg; przerażające, spuchnięte i ogólnie zdeformowane cielsko. Ponieważ w okolicy nie utonął ostatnio żaden turysta, wszyscy doszli do logicznego wniosku, że musi być to nowa, nieznana nauce forma życia.



Zapewne już niedługo, te potworne istoty opuszczą morskie głębiny, by siać postrach i zniszczenie pośród ludzi.

Jak zwykle w takich sytuacjach: chciałbym pozdrowić naszych nowych władców i zapewnić o swojej gotowości do natychmiastowej kolaboracji. Tak na wszelki wypadek.

wtorek, 15 lipca 2008

Przerwa wakacyjna






Wracam około 28 lipca

poniedziałek, 14 lipca 2008

Woda, słońce, wiatr, zombie

Lato w pełni; słońce świeci*, plaże pełne tłustych schabów. Pora, więc na ATAK PODWODNYCH NAZISTOWSKICH ZOMBIE!!!



Shockwaves” to horror, z 1977 roku, opowiadający o; rozbitkach na tropikalnej wyspie, zaatakowanych przez podwodne zombie – produkt nazistowskich prac nad Wunderwaffe. Pomyśleć, że według gości z Discovery Channel, chodziło o V2. Wszyscy wiedzą, że podwodne zombie, stworzone z ciał przestępców i psychopatów, to o wiele skuteczniejsza broń.

Na dodatek, oprócz wunderzombie, w filmie straszą też Peter Cushing i John Carradine.

Nagroda ZONA MUTANTE, należy się autorowi hasła promującego film – „Kiedyś byli NIEMAL ludźmi”.

*No dobra, ale w zeszłym tygodniu świeciło.

piątek, 11 lipca 2008

100 post !!! (był wczoraj)

Zupełnie przegapiłem fakt, że wczoraj wrzuciłem na bloga setnego posta.

Gdy tylko się zorientowałem, postanowiłem uczcić, w jakiś sposób, tę doniosłą okazję.

Ponieważ mamy piątek, połączę to z porcją weekendowej muzyki i wrzucę jedną z moich ulubionych piosenek.




WSZYSCY RAZEM!!!
Oh, all I want to know
All I want

With just a touch of my burning hand
I send my astro zombies to rape the land
Prime directive, exterminate
The whole human race

And your face drops in a pile of flesh
And then your heart, heart pounds
Till it pumps in death
Prime directive, exterminate
Whatever stands left

All I wanted to say
And all I gotta do
Whod I do this for
Hey, me or you

And all I wanted to say
And all I gotta do
Whod I do this for
Hey, me or you

Oh, all I want to know
All I want

With just a touch of my burning hand
Im gonna live my life to to destroy your world
Prime directive, exterminate
The whole fuckin race

Then your face drops in a pile of flesh
And then your heart, heart pounds
And it pumps in death
Prime directive, exterminate
The whole fuckin place well

All I wanted to say
And all I gotta do
Whod I do this for
Hey, me or you

And all I wanted to say
And all I gotta do
Whod I do this for
Hey, me or you

Oh, all I want to know
All I want to know
All I want to know
All I want oh
Go

Klip oparty na scenach z filmu The Astro-Zombies.

czwartek, 10 lipca 2008

Recenzja: "Frankenhooker"

Na pewno zastanawialiście się kiedyś; co by było, gdyby książka „FrankensteinMary Shelley zawierała: prostytutki, supercrack i scenę śmierci pod ostrzami kosiarki. Na szczęście dla nas wszystkich, Frank Hennenloter postanowił odpowiedzieć na to pytanie.

Jeffrey Franken to: niedoszły lekarz, domorosły szalony naukowiec i amator trepanacji. Mimo to, jakimś cudem, udało mu się zdobyć dziewczynę – Elizabeth Shelley (chwytacie subtelne aluzje, prawda?), z którą planuje się ożenić. Jednak ich szczęście, zostaje brutalnie przerwane. Podczas przyjęcia urodzinowego ojca Elizabeth, dziewczyna postanawia przetestować prezent Jeffreya - zdalnie sterowaną kosiarkę. Jeden niewłaściwy przycisk i Elizabeth zmienia się w „ludzką sałatkę”, że zacytuje film. Co ciekawe, przybyła na miejsce masakry policja, nie może znaleźć kilku ważnych kawałków Elizabeth. W tym głowy.

Za zniknięcie, odpowiada oczywiście Jeffrey, który, w zaciszu swojego garażowego laboratorium, postanawia przywrócić Elizabeth do życia. Ma prawie wszystkie potrzebne składniki: jej głowę, estrogenowy superklej do tkanek i nadchodzącą burze z piorunami. Pozostaje jedno pytanie; skąd wziąć części zamienne. Szybka trepanacja wiertarką podsuwa mu właściwy pomysł. Przecież, w mieście, pełno jest kobiet, które sprzedają swoje ciała, wystarczy tyko wybrać odpowiednie części.

Jeffrey zawiera umowę, z Alfonsem o wdzięcznej ksywie Zorro*, na dostarczenie dziewczyn na imprezę. W celu pozyskania, od prostytutek, odpowiednich części, wymyśla supercrack. Wypalenie faji, z tym specyfikiem, powoduje u delikwenta natychmiastową eksplozję. Tak jest, dobrze przeczytaliście, natychmiastową eksplozję. Oczywiście, nietrudno namówić prostytutki do wypalenia cracku. Jedna łańcuchowa eksplozja i Jeffrey ma kilka worków potrzebnych części. Szybciej, niż moglibyście krzyknąć „to żyje żyje!”, Elizabeth jest znów na chodzie. Niestety, części prostytutek, tworzące jej nowe ciało, przejmują kontrolę (oczywiście) i frankendziwka rusza w miasto.

Frankenhooker”, jak można się domyślić na podstawie tytułu, to idealny film dla osób takich jak ja – całkowicie pozbawionych gustu. W pierwszej scenie filmu, widzimy krew Elizabeth bryzgającą na ogrodowego krasnala. To ujęcie, to „Frankenhooker” w pigułce; połączenie horroru i totalnej, świadomej tandety. Efekty specjalne i gra aktorów, jak przystało na niskobudżetową produkcje, pozostawiają trochę do życzenia. Jednak, w jakiś perwersyjny sposób, pasuje to do, radośnie tandetnego, klimatu filmu.

Muszę ostrzec, że „Frankenhooker” nie jest filmem feministycznym. Mamy tu: masę obleśnych scen z nagimi prostytutkami i sceny, w których bohater przebiera w ich częściach ciała, niczym Ed Gein podczas nocnej wizyty na cmentarzu. Oglądanie tego filmu z kobietą, może skończyć się, gigantycznym fochem, z jej strony. Czego innego jednak, można się spodziewać po filmie z tytułem takim jak „Frankenhooker”**.

Najlepsze momenty:

  • Mózg w słoiku
  • Kto by pomyślał, że operacje pomniejszania żołądka można wykonać w warunkach domowych.
  • Kosiarka-fu
  • Kolacja dla dwojga
  • Dużo gołych cycków
  • Zorro
  • Eksplodująca świnka morska
  • Eksplodujące prostytutki
  • No dobra, skąd konkretnie wysuwa się ten wysięgnik?
  • Sposób mówienia Frankendziwki. Samotny!Szukasz towarzystwa! Samotny!Szukasz towarzystwa!
  • Maczeta-fu
  • Atak Rzeczy z Chłodziarki.

*Koleś lubi wycinać dziewczynom, ze swojej stajni Z na ramieniu

**Naprawde lubię ten tytuł. Zauważyliscie?

wtorek, 8 lipca 2008

Osmiornica+kostka Rubika=kupa zabawy

Naukowcy dają ośmiornicom kostki Rubika i klocki Lego. Chcą przez to sprawdzić, czy głowonogi mają ulubioną mackę, służącą do manipulacji przedmiotami, czy używają do tego wszystkich macek.

Kurde, ktoś tu ma za dużo wolnego czasu. Z drugiej strony, obserwować ośmiornice bawiące się kostką Rubika, za kasę, co za super fucha.

poniedziałek, 7 lipca 2008

Recenzje w 2 minuty: Doctor of Doom aka Las Luchadoras contra el médico asesino

Tajemniczy, szalony naukowiec, prowadzi, nielegalne eksperymenty, z przeszczepem mózgów. Udaje mu się stworzyć GOMARA – człowieka z przeszczepionym mózgiem goryla*. Jednak kolejna tura eksperymentów – przeszczepianie kobietom cudzych mózgów, nie wychodzi mu już tak dobrze. Cokolwiek by nie zrobił, kolejne pacjentki umierają mu pod skalpelem. Wysyła, więc, pracujących dla niego zbirów i GOMARA, na ulice, w poszukiwaniu nowych „ochotniczek”. Ofiarą szaleńca, pada siostra Glorii Venus - słynnej zapaśniczki i posiadaczki niezniszczalnej fryzury typu „hełm z włosów”. Ponieważ, prowadzący śledztwo policjanci, nie znaleźliby własnych wacków, bez pomocy mapy satelitarnej i pisemnych instrukcji, Gloria Venus** postanawia im pomóc. Do śledztwa przyłącza się też, jej nowa koleżanka z ringu - Golden Rubi.
GOMAR nie usatysfakcjonowany swoim życiem zawodowym i prywatnym. Egzystencja GOMARA pusta i bezsensowna.
Podczas oglądania „Doctor of Doom”, przyszła mi na myśl smutna refleksja – nasze kino komercyjne nigdy nie dorówna meksykańskiemu. W ciągu, zaledwie 77 minut filmu, mamy: szalonego naukowca przeszczepiającego ludziom mózgi, człowieka goryla w stroju z Kevlaru, kilkanaście scen walk zapaśniczych i oparzenia kwasem. A u nas, co? Tylko ekranizacje lektur i komedie romantyczne kręcą.
Filmowcy próbowali też, wpleść do filmu wątek kryminalny. Tytułowy szalony naukowiec, jest zamaskowany i nikt nie wie, kim jest naprawdę. Szkoda tylko, że w całym filmie, jest tylko dwóch podejrzanych, z których jeden ginie w jego połowie.

Doctor of Doom” można uznać za film protofeministyczny. Główna bohaterka, jest najbardziej inteligentną osobą, w całym filmie i potrafi skopać tyłek każdemu, kto myśli inaczej. Zresztą połowa filmu, to sceny, w których kobiety walczą ze sobą albo rzucają facetami jak workami kartofli. Jeżeli lubcie takie rzeczy, albo po prostu, macie ochotę na trochę meksykańskiego szaleństwa, zróbcie sobie nachos, strzelcie ze dwa shoty tequili i obejrzyjcie ten film.

Najlepsze momenty:
  • Potrzebujemy inteligentnych kobiet
  • GOMAR
  • Sceny walk zapaśniczych
  • Najgorsza policja świata
  • Ściana z kolcami? To chyba pułapka.
  • Kwas w twarz – fu
  • Szybko, ucieknijmy w jedyne miejsce gdzie na pewno będziemy otoczeni

* Co oznacza, że stopniowo zmienia się w małpę. Oczywiście.

** Gloria Venus to zbyt fajne imię, żeby nie pisać go w całości.

piątek, 4 lipca 2008

Futurystyczna Raquel Welch na weekend

Znowu mamy piątek. Pora, po raz kolejny, trochę się wyluzować.

Tym razem FUTURYSTYCZNIE!!! (Futurystycznie....stycznie..... ycznie.... cznie)*



*Szwajcarscy naukowcy, dowiedli, że w przyszłości, każdemu głośnemu okrzykowi, będzie towarzyszył elektroniczny efekt echa. Dlaczego? Bo to przyszłość

czwartek, 3 lipca 2008

Recenzja: "Necronomicon"

Howard Philips Lovecraft jest chyba rekordzistą, wśród autorów horrorów, pod względem ilości zekranizowanych książek i opowiadań. Niestety, trochę gorzej jest już, z ilością udanych ekranizacji. Podejrzewam wręcz, że z każdym nowym filmem, opartym na jego twórczości, grób Lovecrafta zapada się o kilka milimetrów, gdy jego obracające się zwłoki wwiercają się w głąb ziemi.

Tym razem, twórczość Samotnika z Providence, wziął na warsztat, Brian Yuzna– facet z niezłym doświadczeniem, w przenoszeniu mitów Cthulhu na ekran (Re-animator, From Beyond). Trzeba mu przyznać, że podszedł do zadania, z dużą dozą zdrowego rozsądku. Zamiast próbować nakręcić film, na podstawie jednego z opowiadań Lovecrafta, Yuzna postanowił stworzyć ich antologię.

Jak każda porządna, horrorowa antologia, film zaczyna się od historii, łączącej wszystkie opowieści. Howard Philips Lovecraft (Jeffrey Combs ), przybywa do biblioteki, prowadzonej przez tajemniczych mnichów. Podstępem, dostaje się do pomieszczenia, gdzie przechowywany jest Necronomicon – księga zawierająca najstraszliwsze sekrety wszechświata. Podobno lektura, nawet jednej stronicy tego tomu, wystarczy by doprowadzić każdego do szaleństwa, ale cóż, research do nowych opowiadań sam się nie zrobi, więc pisarz zabiera się do lektury.

Historia I: Utopieni
Edward De Lapoer (czyt. Delapołer), przybywa do, położonej nad morzem, rodzinnej posiadłości. W jej ponurych murach, ma nadzieję zapomnieć o wypadku, w którym zginęli jego żona i syn. Przypadkiem, Edward znajduje pamiętnik swojego prapradziadka (Richard Lynch), który również stracił najbliższych. W desperacji, próbował przywrócić ich do życia, z pomocą Necronomiconu. Jak można się domyślić, nie skończyło się to dobrze. Niepomny na ostrzeżenia przodka, Edward znajduje jego egzemplarz Necronomiconu i podejmuje własną próbę. Niektórym brak, po prostu, instynktu samozachowawczego.

"Utopieni” to raczej średnia historia. Kompetentnie zrealizowana, ale bez polotu. Mocno wkurzający jest główny bohater - kandydat do wszechświatowej Nagrody Darwina. Przeczytawszy, jak to próba ożywienia zmarłych, z pomocą Necronomiconu, doprowadziła jego przodka do szaleństwa i samobójstwa, stwierdza „spoko mi się na pewno uda” i rusza rysować pentagram na podłodze. Całkiem niezłe są za to efekty specjalne, filmowcy pokusili się nawet o próbę przedstawienia samego Cthulhu. Rezultat jest raczej, mieszany, ale cóż, mały plus za próbę.

Historia II: Zimno
Opowiedziana w retrospekcji, historia dziewczyny z prowincji, uciekającej przed molestującym ją ojczymem do wielkiego miasta. Bohaterka spotyka tajemniczego lekarza, cierpiącego na „chorobę”, przez którą musi zawsze przebywać w zimnie. Lekarz i dziewczyna zakochują się w sobie, ale on ukrywa przerażający sekret, związany z naturą dręczącej go „choroby”.

Stanowczo najsłabsza historia ze wszystkich, pewnie dlatego że oparta na jednym ze słabszych opowiadań Lovecrafta. Scenariusz jest sztampowy, a twist na końcu można zobaczyć gołym okiem z orbity. Saturna.

Historia III: Szepty
Dwoje policjantów ściga seryjnego mordercę, zwanego Rzeźnikiem. Ich radiowóz ma wypadek i tracą przytomność. Gdy są nieprzytomni, policjant zostaje zaciągnięty, do pobliskiego magazynu. Jego koleżanka, odzyskawszy przytomność, rusza w pościg. W magazynie spotyka, cokolwiek dziwacznego, faceta, który obiecuje zaprowadzić ją do kryjówki Rzeźnika. Niestety, nie wie, że będzie musiała zmierzyć się z czymś gorszym niż zwykły psychopata. Czymś, co mieszka w tunelach pod miastem, od bardzo bardzo dawna.

Dobrze, że ta historia jest na samym końcu, bo stanowi prawdziwe clou programu. Tym razem, w fotelu reżysera zsiadł sam Yuzna i to widać. „Ciemność” to kawał paskudnego, krwawego horroru, łączący prawdziwie Lovecraftowskie klimaty (pradawne tunele pod miastem) z irracjonalnością i nastrojem osaczenia rodem z sennego koszmaru. Dla samej tej nowelki warto obejrzeć „Necronomicon”.

Necronomicon” to średnia ekranizacja Loevcrafta. Właściwie nie można nazwać go nawet ekranizacją. Jest to raczej „film oparty na motywach”. Z trzech przedstawionych historii, tylko „Zimno” oparte jest bezpośrednio na opowiadaniu pisarza z Providence. Pozostałe dwie, to odpowiednio: mieszanka historii o Cthulu i „Szczurów w murach” (Utopieni) oraz film oparty na motywach „Szepczącego w ciemności” (Szepty). Paradoksalnie, właśnie historia oparta na opowiadaniu jest, ze wszystkich trzech, najgorsza. Trzeba przyznać, że film zrealizowany jest ze sporą dozą technicznej sprawności i przy użyciu niezłych jak na lata 90-te efektów*. Mimo to, gdyby nie „Ciemność”, nie warto byłoby go oglądać.

Najlepsze momenty:

  • Hej to Jeffrey Combs
  • Stary dom zbudowany na jaskiniach, w horrorze = wyrok śmierci.
  • Hej to Richard Lynch.
  • Firma kurierska Dagon, dobry wieczór.
  • Technicznie rzecz ujmując, przy przyzywaniu sił ciemności, powinno się stać w środku pentagramu.
    Neonowy pentagram protekcyji.
  • Niezwykły, chłopiec ośmiornica.
  • Pentagram dalej tu jest, po stu latach! Kurde sprzątaczka się opieprza.
  • Flet-fu.
  • Dlatego, w takich sytuacjach, warto pomyśleć o uprzednim rozłożeniu folii.
  • Meltdown
  • Witamy w nagrodach Darwina
  • Cthulu w bibliotece
  • Po tym będzie plama

*Najlepszy efekt, to sztuczny podbródek. Zmieniający Jeffreya Combsa w HP Lovecrafta.

wtorek, 1 lipca 2008

Nasz jest inny. W naszym jest Allan Quatermain

Poniżej, widzimy plakat ostatniej odsłony cyklu o Indianie Jonesie – „Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki



Tutaj zaś, widzimy plakat filmu „Allan Quatermain i Świątynia Czaszek”, który zupełnym przypadkiem, wyszedł na DVD, przed premierą nowej części przygód doktora Jonesa.