poniedziałek, 31 marca 2008

Atak zmutowanego wacka

Frank Henenlotter powraca! Kultowy reżyser horrorów, przygotowuje się do wypuszczenia swojego najnowszego, popapranego dzieła - „Bad biology”.

Filmy Henenlottera, często poruszają ważkie tematy jak: tolerancja dla osób niepełnosprawnych („Basket case), czy zażywanie narkotyków (”Brain damage). Coś jak filmy z cyklu „Okruchy życia”, tylko ze zdeformowanymi kukiełkami i masą krwi. W swoim najnowszym dziele, Frank bierze na warsztat tematykę uzależnień seksualnych.

Film opowiada o dwojgu, uzależnionych od seksu, młodych ludziach, którzy (nomen omen) posuwają się coraz dalej, w celu zaspokojenia swoich nienaturalnych potrzeb. Jak przystało na film Hennenlotera, cała sprawa prowadzi w końcu do ataku zdeformowanych kukiełek i masy krwi innych płynów ustrojowych rozlewających się na ekranie?

Poniżej zamieszam link do trailera filmu. STANOWCZO ODRADZAM OGLĄDANIE GO W PRACY!!!

http://www.brightcove.tv/title.jsp?title=1442372416

Kilka uwag

  • Czy był kiedyś film, w którym wstrzykiwanie sobie do żył niebieskiego płynu skończyło się dobrze ?
  • To chyba najbardziej popaprana maska, jaką w życiu widziałem.
  • Doświadczenie podpowiada mi, że jeśli musisz przyklejać sobie wacka taśmą klejącą, to nie jest dobry znak.
  • Masturbacja by by Black and Decker.
  • Zmutowany płód.
  • Penizilla atakuje!!!

Link do strony filmu>>

sobota, 29 marca 2008

Popaprany świat: Wiosna atakuje

Przyszła wreszcie wiosna i przyroda budzi się do życia: ptaki śpiewają, drzewa się zielenią, krowy rodzą dwugłowe cielaki!

Dwugłowy cielak o imionach Ricky i Bobby, przyszedł na świat w teksasie. Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale jeżeli z nieba zaczną spadać ryby albo płazy, to przyjdzie pora na wycieczkę do bunkra. Dobrze, że uzupełniłem ostatnio zapas konserw.

W wiadomościach krajowych też widać oznaki wiosny. Na Helu DZIKI ATAKUJĄ REZYDENCJĘ PREZYDENTA!!!!

Wiem, co chcecie powiedzieć: „Przecież one tylko psują ogrodzenie. Nie ma powodu do paniki.”

Idioci.


To tylko pierwszy etap, diabolicznie sprytnej akcji dywersyjnej, wymierzonej w kluczowe organy państwa. Już niedługo zapanuje anarchia, ulice spłyną krwią, a TVP przestanie nadawać „Klan” (no dobra to nie jest takie złe). W powstałym chaosie, dziki przejmą władzę i zapędzą wszystkich do uprawy ziemniaków i kukurydzy.

Jeżeli zniknę w tajemniczych okolicznościach, będziecie wiedzieli, że miałem rację.

czwartek, 27 marca 2008

Recenzja: „Demony z Ludlow” („The demons of Ludlow”)

Naprawdę dobre horrory są straszne, ponieważ dotykają naszych głęboko skrywanych leków. „The demons of Ludlow” - horror, nakręcony w 1983 r. przez Billa Rebane, opowiada o lęku, który dotyka wielu z nas. Paraliżującym lęku przed:

ZABYTKOWYMI INSTRUMENTAMI MUZYCZNYMI.

Mieszkańcy podupadającego, nadmorskiego miasteczka Ludlow, obchodzą dwusetną rocznicę jego powstania. Z tej okazji, sprowadzają z Anglii zabytkową fisharmonię, która należała kiedyś do rodziny założycieli miasteczka. Gdyby ktoś nie wiedział, fisharmonia to instrument dęty podobny do organów. Podstawowa różnica pomiędzy fisharmonią, a organami polega na tym, że organy nie są zasilane potępionymi duszami! Nie żartuję, fisharmonie są niebezpieczne. Za każdym razem, kiedy ktoś na takiej zagra, dzieją się straszne rzeczy: fotografie spadają ze ścian, pogrzebacze lewitują i kiepsko animowane duchy, wyrywają ludziom wnętrzności

POŻRĘ WASZE DUSZE!!!Ataki duchów bada, pochodząca z miasteczka pisarka, zbierająca materiał do książki o nawiedzonych instrumentach muzycznych*. Okazuje się, że fisharmonię nawiedzają duchy założycieli Ludlow, którzy zostali wypędzeni z miasta, po tym jak mieszkańcy obcięli jednemu z nich ręce (długa historia).

Hmm małe miasteczko nad morzem, duchy z przeszłości nawiedzające mieszkańców, z czym mi się to kojarzy? Oczywiście jest kilka kluczowych różnic. Zamiast naprawdę paskudnych, duchów trędowatych, mamy bractwo miecza i kuszy. Zamiast statku widmo, Nawiedzoną, Latającą Fisharmonię®. Zamiast Jamie Lee Curtis, aktorów bardziej drewnianych od fisharmonii. Zamiast ścieżki dźwiękowej Johna Carpentera, koncert na fisharmonii.Scena koncertu to idealne streszczenie całego filmu. Patrząc na śmiertelnie znudzonych mieszkańców miasteczka, zamkniętych w obskurnej sali i słuchających jęczącej fisharmonii mogłem tylko pomyśleć „czuję wasz ból”.

Najlepsze momenty:

  • Będę trzeźwa, kiedy dotrzemy na miejsce. Obiecuję.
  • Siedzimy w obskurnej sali i słuchamy jak baba gra na fisharmonii. Zabijcie nas.
  • Wyrywanie wnętrzności.
  • Duch z pistoletem, coś nowego.
  • Lewitujący pogrzebacz – fu
  • Kanibalistyczne duchy
  • Eksplodująca umywalka
  • Eksploduje drzewo
  • Dekapitacja
  • Nawiedzona Latająca Fisharmonia ®
  • Potańcówka potępieńców

*No dobra, a może macie lepsze wyjaśnienie, co ona robi na tym zadupiu.

środa, 26 marca 2008

Nie śmieć!!!

Bądźmy szczerzy, większość ogłoszeń typu: „nie pal” , „nie śmieć” itp., jest do dupy. Najczęściej są tak żałosne, że osiągają efekt odwrotny od zamierzonego. Nie wierzycie? Kiedyś obejrzałem ogłoszenie odstraszające od palenia i od razu wypaliłem paczkę fajek i przerobiłem dwa kocięta na kebab. No dobra, z tym kebabem to była przesada, ale akurat byłem głodny.

Większość ogłoszeń ssie jak entuzjastyczna prostytutka, bo do ich reżyserii zatrudniają jakieś totalne melepety. Poniższe ogłoszenie, ostrzegające przed śmieceniem, pokazuje, co potrafi prawdziwy fachowiec.



Niezłe nie? Zgadnijcie, kto to nakręcił. Poddajecie się? Ten koleś.

Sądzę, że to ogłoszenie działa, bo niesie bardzo konkretny przekaz. Śmieć, a wielkie szczury zeżrą twoje dzieci!

wtorek, 25 marca 2008

Tylko nie mówcie "podaj Keczup" .

Jakiś czas temu, pojawiły się pogłoski o remake’u klasycznego horroru warzywnego - „Atak morderczych pomidorów”.

Scenarzystami nowej wersji, mają być: Kent Nichols i Douglas Sarine – twórcy serii internetowych krótkometrażówek „Ask a ninja”.

Bo jeżeli coś przygotowuje do stworzenia scenariusza filmu, to na pewno jest to seria pięciominutowych krótkometrażówek, w których koleś przebrany za ninję odpowiada na głupie pytania.

Wiem, co myślicie. „Super! Kolejny bezsensowny remake. Zaraz sprzedam nerkę na czarnym rynku żeby mieć na bilet ”.

Okazuje się, że Nichols i Sarine chcą żeby w ich filmie zagrali: George Clooney, który miał już okazję grać w „Powrocie morderczych pomidorów” i...Bruce „Podbródek” Campbel.

Poniżej zdjęcie reakcji Gerorga Clooneya na propozycję roli.


Z drugiej strony, jeżeli faktycznie uda się im ściągnąć do tego filmu Bruce’a Campbella, to może jest jeszcze dla niego nadzieja.

Gdyby ktoś jednak chciał sprzedać tę nerkę, to jestem pod ręką.

czwartek, 13 marca 2008

Recenzja: "Zontar potwór z Wenus" ("Zontar the thing from Venus")


Są filmowcy, którzy doskonale radzą sobie w niskobudżetowych warunkach. W ich rękach każda, nawet najmniejsza, cząstka budżetu zostaje wykorzystana do ostatka, sceny kręcone w plenerze tworzą wrażenie autentyzmu, a niedoświadczeni aktorzy dają z siebie wszystko. Tacy filmowcy, mając do dyspozycji ograniczone środki, potrafią stworzyć z nich film, który staje się czymś więcej niż suma jego części.

Larry "Mistrz tanich podróbek" Buchanan nie zalicza się do tych filmowców.
Larry
W 1965 roku szefowie wytwórni American Intenational Pictures potrzebowali kilku dodatkowych filmów, do sprzedania stacjom telewizyjnym. Wynajęli, więc Larrego, dali mu parę tysięcy dolców budżetu i kazali nakręcić jakiś wypełniacz. Jednym z efektów tego, godnego pożałowania, kroku jest „Zontar potwór z Wenus - niskobudżetowy remake „It conquered the worldRogera Cormana”.

Akcja filmu rozpoczyna się w tajnej bazie wojskowej, gdzie ekipa naukowców przygotowuje się do odpalenia supertajnego, wojskowego satelity. Kierownik projektu - Curt jest zadowolony z rezultatów, ale jego kolega Keith jest innego zdania i zaczyna bredzić o umysłach z kosmosu obserwujących ziemię. Curt, zamiast wezwać panów z pobliskiego szpitala, uzbrojonych w sweterek z długimi rękawami, sugeruje koledze odpoczynek. Niedługo potem Keith zaprasza Curta z małżonką na kolację i prezentuje im swój najnowszy wynalazek - Kosmiczne CB Radio®, dzięki któremu od kilku miesięcy rozmawia z kosmitą z Wenus. Curt – zwycięzca konkursu na najmniej uważnego człowieka na Ziemi, ponownie sugeruje przyjacielowi odpoczynek
Wkrótce supertajny, wojskowy satelita znika z radaru i, kilka godzin później, ląduje na Ziemi. To jednak nie koniec niespodzianek, wszystkie urządzenia elektryczne w okolicy wysiadają, a Latające Homary Z Kosmosu® zaczynają atakować ludzi. Zontar przybył na Ziemię i ma zamiar zostać tu na stałe.

Zontar potwór z Wenus” mógłby stać się arcydziełem kiczu na miarę „Planu 9 z kosmosu”. W ciągu 78 minut filmu mamy: efekty specjalne typu „talerz na sznurku*”, Kosmiczne CB Radio®, potwora z kosmosu strzelającego Latającymi Homarami i potrafiącego wyłączyć „wszystkie źródła energii w okolicy” (łącznie z bieżącą wodą i sprężynami). Niestety wszystkie te absurdy zatopione są w oceanie nudy. Trudno sprawić by siedemdziesięciu minutowy film trwał subiektywnie trzy godziny, ale Larry Buchanan jakoś potrafił to dokonać.

O grze aktorskiej też lepiej nie wspominać. Większość aktorów wypowiada swoje kwestie z werwą i energią zombie na demerolu. Mistrzem w tej konkurencji jest, grający Keitha, Tony Huston, którego bolesne spojrzenie i sztywna wymowa sugerują, że jego proktolog zgubił ostatnio zegarek.

Jest też tytułowy gwiazdor filmu:


Przyznaję, jestem zapewne ostatnią osobą, która powinna oceniać wygląd innych, ale jeżeli przyszły zdobywca ziemi wygląda jakby coś znalezione w kuwecie chorego kota, to film ma duży problem**

Trudno uwierzyć, że „Zontar ...” był kiedyś pokazywany w telewizji. Wystarczy jednak spojrzeć na obecny program t6elewizyjny by zatęsknić za dawnymi, prostymi czasami.

Najlepsze momenty

  • Zdjęcia kosmosu by „Podręcznik fizyki dla klasy VII”
  • Może macie w swojej kosmicznej technologii coś na ból głowy
  • Kosmiczne CB Radio®,
  • Kosmiczny hipnotyzm
  • Nikt tego nie rozumie, ale to naukowe osiągniecie stulecia
  • Yoyo w kosmosie
  • Generał podczas sprowadzania satelity na ziemię,:”Czym ja się martwię? W końcu to nie ja za niego płacę”. Budżetówka w akcji.
  • Atak Latającego Homara Z Kosmosu®
  • Hmm nie ma prądu. Pora wpaść w panikę.
  • Mała rada. Kiedy gość z rewolwerem mówi, że masz iść? To powinieneś go posłuchać!!!
  • Pogrzebacz-fu
  • Mała rada, nigdy nie obrażajcie potwora z kosmosu.
  • W latach pięćdziesiątych nawet inwazja z kosmosu nie była powodem by nie zakładać krawata.
  • Negatyw –fu

*W roli supertajnego stelity
**Zontar sam wygląda jakby miał „duży problem” po drodze na ziemię
.

środa, 12 marca 2008

Popaprany świat: Szkieletowa załoga

Czasami praca celnika na lotnisku robi się naprawdę ciekawa.

Pewna staruszka z Włoch postanowiła spełnić ostatnie życzenie, zmarłego w Brazylii, brata i pochować go w ojczystej ziemi.

Niestety na jej drodze stanęli bezduszni, germańscy celnicy, którzy zatrzymali ją na lotnisku w Monachium, gdy znaleźli szkielet brata w jej walizce!

Niemieccy mundurowi to banda hipokrytów. Patrzcie, co się wyprawia w Luftwaffe, a tu nawet szkieletu w walizce przewieźć nie dadzą.

wtorek, 11 marca 2008

Cannoncrotch

Naziści odmrozili zahibernowanego Hitlera, teraz Adolf chce zniszczyć księżyc z pomocą gigantycznego działa laserowego. Tylko jeden człowiek może go powstrzymać - Cannoncrotch -gość z działem zamiast wacka. Jeżeli odważysz się pokierować jego krokami, czeka na ciebie nazistowskie biuro (z nazistowskimi plakatami motywacyjnymi), naziści w balonach, UFO ze swastyką i ostateczny przeciwnik - CyberMegaHitler®


Dawno już nie grałem w tak rozkosznie absurdalną gierkę, niestety trochę wysoki, jak na mój gust, poziom trudności nieco psuje zabawę. Warto jednak się nie poddawać i przejść ją do końca. W końcu mało, kto może powiedzieć, że ocalił świat przed CyberMegaHitlerem®.

poniedziałek, 10 marca 2008

The deepening

W mojej recenzji filmu „Cloverfield” napisałem, jeżeli dobrze pamiętam, że stanowi on, w pewien sposób, odpowiedź na wydarzenia z 11 września 2001.
Okazuje się, że jeszcze przed „Cloverfield”, znalazł się ktoś wystarczająco odważny by nakręcić nawiązujący do tych wydarzeń horror.


Panie i Panowie: The Deepening




Od razu widać, że mamy do czynienia z filmem z klasą, prawda?

Główny bohater filmu – Ted (grany przez Teda Aldermana - reżysera filmu) był jednym ze strażaków uczestniczących w akcji ratowniczej 11 września. Skończyło się to dla niego: ciężkim załamaniem nerwowym, koszmarami i mówieniem z południowym akcentem.

Żeby wykurować nerwy, Ted zaciąga się do oddziału straży pożarnej w małym miasteczku gdzieś na zadupiu USA. Jednak ciągle dręczą go koszmary (akcent również nie znikł), którym nie potrafi zaradzić jego psycholog.
No dobra, nie jestem ekspertem, ale może koszmary nie chcą zniknąć, dlatego, że jego psychologiem jest ten gość.



Staaary, ale jestem najarany, normalnie wygląda jakby moja ręka się dwa razy większa zrobiła.
Gdyby moim psychologiem był Leatherface, przebrany za Colonela Sandersa, też miałbym koszmary.

Tymczasem w miasteczku zaczyna grasować odziany w strój strażaka psychopata. Liczba mieszkańców zaczyna szybko się zmniejszać, a podejrzenia padają na Teda i jego kolegów ze straży. Czy Tedowi jednak odbiło, a może ktoś tylko chce żeby tak myślał? Może prawdziwy zabójca jest zupełnie kimś innym.

Scenarzysta „The Depening”- Jim O’Rear twierdzi, że „to nie miał być film artystyczny” i trudno się z nim nie zgodzić. Jak widać z zajawki, to paskudny, brutalny, tandetny, całkowicie pozbawiony gustu horror. I to właśnie jest w nim cudowne.

Link do oficjalnej strony filmu>>

sobota, 8 marca 2008

Biuletyn ZONA MUTANTE 08.03.2008





Lękajcie się trzynastego w tym miesiącu, bo gdy nadejdzie trzynasty, przyjdzie pora na rzeź. A konkretnie „Rzeź” – slasher z Davidem Arquette i Courtney Cox. Jak przystało na slashera, film opowiada o psychopacie, z ostrym narzędziem ogrodowym, polującym na nastolatków? Tylko, że tym razem psychopatą jest:



Ronnie!?

Dodajcie do tego fakt, że jego ofiary to banda hipisów i otrzymujemy pierwszy, prawdziwie konserwatywny horror. Idealny prezent na dzień dziadka lub babci.
Dodatkowo jest spora szansa, że zobaczymy w tym filmie scenę brutalnego zabójstwa Davida Arquette i/lub Courtney Cox.

17 marca na DVD pojawi się „Oprawca” - kawał naprawdę kiepskiego, tandetnego horroru z 1985 roku. Główny bohater filmu - Edward przypadkiem zabija swoją matkę, zyskując tym samym szczerą nienawiść ojca.
Kilka lat później Edward i jego przyjaciele wybierają się do domku na plaży na małą imprezkę. Nie wiedzą jednak, że ojciec Edwarda również jest na miejscu i postanowił wreszcie wyrównać rachunki z synem. Za pomocą topora. Trzeba facetowi przyznać, że wybrał tańsze rozwiązanie od terapii rodzinnej.
Z tego, co czytałem w internecie wynika, że „Oprawca” jest: debilny, obleśny, całkowicie bezsensowny i pozbawiony jakiejkolwiek wartości. Co oczywiście oznacza, że pewnie go kupię.

19 marca Lindsey Lohan dowie się, kto ją zabił. Tak jest, słynna kinowa kaszana, z najbardziej znanym, rudowłosym rozsadnikiem chorób wenerycznych w roli głównej, wreszcie pojawi się na DVD. Lindsey gra w niej wzorową uczennicę, porwaną przez psychopatę z zamiłowaniem do obcinania kończyn. Po kilku dniach zostaje odnaleziona (bez ręki i nogi), ale podaje się za zupełnie inną osobę – striptizerkę o imieniu Dakota. Czy dziewczyna zwariowała, czy Dakota naprawdę istnieje, czy ten film jest niewiarygodnie debilny?
„Wiem, kto mnie zabił” znany jest głownie z: brutalnego użycia koloru niebieskiego, daremnych prób kopiowania stylu Davida Lyncha i scenariusza tak bezsensownego, że jego puenta opiera się na znalezionym na youtube filmie wideo. Już się nie mogę doczekać

20 marca na DVD pojawi się „Fido” - film o świecie gdzie żywe trupy powstały z grobów, zaatakowały ludzi i... zostały udomowione. Teraz zombie, ze specjalnymi obrożami kontrolnymi, robią za służących w domach całej Ameryki . Rodzice małego Timmiego kupują nowego domowego zombie. Chłopiec zaprzyjaźnia się z nim i nadaje mu imię Fido. Gdy obroża kontrolna Fida ulega uszkodzeniu, Timmy musi mu pomóc, by jego nowy przyjaciel nie został zlikwidowany. Słyszałem wiele pozytywnych opinii o tym filmie i chętnie wreszcie go obejrzę. Może kiedyś też będę miał własnego zombie?

czwartek, 6 marca 2008

Recenzja: "Black samurai"

Piszę tego bloga od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz zauważyłem, że nie ma w nim żadnej recenzji filmu kung-fu ani blaxploitation. Oczywiście postanowiłem jak najszybciej naprawić to niedopatrzenie, ale ponieważ jestem człowiekiem aktywnym i mam wiele obowiązków*, najłatwiej było mi połączyć, obydwa gatunki w jednej recenzji. Dlatego właśnie mój wybór padł na „Black samurai” – film kung-fu z 1977 roku w reżyserii Ala Adamsona (autora takich dzieł jak: "Horror of the Blood Monsters" czy "Dracula vs. Frankenstein"). Z jednej strony, głównym bohaterem jest samotny wojownik walczący z wyznawcami zła, z drugiej strony gra go nikt inny jak Jim Kelly - mistrz świata karate, znany wszystkim z filmu „Wejście smoka”.



Jim Kelly i Jego Super Afro Mocy


Kiedy sekta wyznawców zła porywa córkę japońskiego ministra, tylko jeden człowiek może ją uwolnić – Jim Kelly** - agent organizacji D.R.A.G.O.N (Defense Reserve Agency Guardian Of Nations***). Na jego drodze stanie: Janicot – przywódca sekty, jego prawa ręka -Chavez, armia najemników oraz tajna broń sekty....

Karli Oddział Śmierci™

Tak jest, Karli Odział Śmierci™. Najwyraźniej Janicot wierzył nie tylko w szatana, ale też w równouprawnienie w miejscu pracy i zatrudnił w swojej armii oddział karłów (w tym jednego z pejczem). Jeżeli koncepcja Karlego Oddziału Śmierci™, nie sprawi, że zechcecie obejrzeć ten film, to poczekajcie aż powiem wam o scenie z jetpackiem iwalce z tresowanym sępem.

Kung-fu, karły z pejczem, jetpack i walka człowiek kontra sęp w jednym filmie. To właśnie, proszę Państwa jest klasa.

Streszczenie fabuły jest w tej recenzji nieco krótsze niż zazwyczaj, ale w „Black Samurai” jest ona naprawdę szczątkowa. Film, w jakichś dziewięćdziesięciu procentach, składa się ze scen, w których Jim Kelly, na różne ciekawe sposoby, krzywdzi złych ludzi. Jasne, pojawiają się jakieś niewyraźne przebłyski fabuły, na przykład wątek potencjalnego zdrajcy w szeregach D.R.A.G.O.N. Można by jednak spokojnie wyciąć je z filmu, nazwać go „Jim Kelly bije palantów i lata na jetpacku” i nikt by nie zauważył.

Kelly, radzi sobie całkiem nieźle w głównej roli, nie jest może najlepszym aktorem, ale to samo można powiedzieć o Chucku Norrisie czy Stevenie Seagalu. Za to, kiedy przychodzi do walki nagle zaczyna wyglądać naprawdę przekonująco. Aż szkoda, że nie zrobił kariery,.
„Black samurai” na pewno nie spodoba się wszystkim, budżet filmu nie był zbyt wysoki a ciągłe sceny walki momentami zaczynają być nużące, jeśli jednak zignorujecie te wady okaże się że to kawałek całkiem niezłej pulpowej rozrywki.

Najlepsze momenty

  • Chyba nie chcę wiedzieć skąd on wyciągnął ten karabin maszynowy.
  • Karły zabójcy
  • Impreza bez Mariachi i striptizerek, to nie impreza
  • Tylko prawdziwy facet potrafi wyglądać na twardziela w łososiowym kombinezonie.
  • Cios w jadra-fu
  • Jetpack
  • Wielki kamień-fu
  • Zabójczy karzeł z biczem
  • Voodoo people
  • WŁÓCZNIA w jądra – fu
  • Tresowany sęp vs Jim Kelly

*Czytaj „syrop na kaszel i pornografia”
**No dobra, gość, którego gra Kelly nazywa się inaczej, ale kogo to obchodzi?

***Jestem gotów iść o zakład, że założyciele D.R.A.G.O.N.- a wpierw wymyślili skrót, a dopiero potem zaczęli się zastanawiać, co on ma znaczyć.

poniedziałek, 3 marca 2008

Popaprany świat: Kaszanka po żołniersku

Jest taki stary dowcip, jeszcze z czasów komuny:

Przychodzi facet do sklepu mięsnego i pyta się ekspedientki:
-Jest kaszanka ?
-A krew Pan oddawałeś?
-Tak.
-To przynoś Pan kaszę.


Komuna się wprawdzie skończyła, ale okazuje się, że dowcip nadal jest aktualny.
Dwóch pilotów Luftwaffe zawieszono w czynnościach służbowych, po przyłapaniu ich na produkcji kaszanki z własnej krwi. Wygląda na to, że chcieli rozprowadzać produkt na terenie swojej bazy, co po raz kolejny dowodzi, że wszystko jest lepsze od wojskowych racji. Jakby tego było mało, planowali wciągnąć do kaszankowego interesu innych żołnierzy i członków rodzin.

Hmm niech pomyślę. Rodzina produkująca wędliny z dodatkiem „czynnika ludzkiego". Z czym mi się to kojarzy?

Typowa niemiecka rodzina. Wpierw kolacja, potem koncert Heino.
Aha, już pamiętam.

Myślicie, że żartuję. Chciałbym. Okazuje się, że jeden z niedoszłych wędliniarzy dostał przepis na kaszankę od babci. Nigdy nie pojadę do Niemiec.

sobota, 1 marca 2008

Popaprany świat: Film interaktywny

Wiadomość z cyklu „Sztuka, a życie”, w jednym z kin hrabstwa Orange w USA doszło do bójki na noże. Co w tym dziwnego? Otóż do całego zdarzenia doszło podczas pokazu „The signal” – filmu o (jak sama nazwa wskazuje) elektronicznym sygnale zmieniającym zwykłych ludzi w maniakalnych morderców.
Mój wewnętrzny paranoik, w duecie z moim wewnętrznym cynikiem sugerują, że jakiś palant z działu marketingu i promocji dystrybutora filmu wpadł na pomysł naprawdę efektownej kamapnii promocyjnej filmu.